To sprawa budząca szacunek i wdzięczność... za to, że z rodu Polaków jesteśmy... Bez patriotyzmu nasze harcerskie istnienie sens przecież traci. Pierwszy punkt naszego prawa w połączeniu z harcerskim krzyżem stanowi dla nas pewny drogowskaz. Nie jest to przysięga, ale deklaracja na lepsze jutro, bo jutro zawsze jest wolne od błędów!
Zanim nastąpiła uroczystość przyrzeczenia, w drużynie nastąpiły nominacje, szczególnie ważne dla harcerzy, gdyż to właśnie system sprawności i odznak wartościuje naszą pracę. Na tę chwilę czekały głównie wędrowniczki oraz harcerze starsi, ponieważ każdy był ciekawy, czy jego praca została dostrzeżona przez druhnę drużynową. Taka nominacja była też nagrodą, a co za tym idzie, niosła ze sobą zadowolenie, spełnienie i radość. Następnie przystąpiliśmy do przyrzeczenia, które zawsze wzbudza dużo emocji, dlatego większość z nas tego dnia była zestresowana. Wszystko chcieliśmy zrobić najlepiej, gdyż to właśnie my, harcerze starsi mamy być przykładem dla młodszego pokolenia, a to do czegoś zobowiązuje! Było nam miło patrzeć, jak mali harcerze z wypiekami na twarzach składali na krzyż rotę przyrzeczenia harcerskiego, które przyjmowała nasza przyboczna pwd. Magdalena Drożdż (Jarosz). Jej obecność wśród nas była bardzo ważna, gdyż jest dowodem więzi w drużynie, naszej wieloletniej współpracy, gdzie każdy czuje że jest tej drużynie potrzebny. Pamiątkowe krzyże podczas przyrzeczenia wręczał wójt Franciszek Kawa. Niezwykła i pełna emocji była to chwila, gdyż każdy składający rotę przyrzeczenia otrzymał nareszcie pewne odznaczenie. Odznaczenie, o którym każdy harcerz marzy, a jeśli je ma, z dumą nosi na mundurze. Dlatego powinniśmy pragnąć być posłusznym Prawu Harcerskiemu, które powinno być zawsze drogowskazem naszego postępowania i dążeniem do zgodności naszych myśli, słów i czynów. Oprócz pamiątkowego krzyża każdy harcerz otrzymał od wójta pamiątkowa kartę i dukata o nominale 7 szypotów.
Przykładem systematycznej i pełnej pasji pracy drużynowej jest osoba przybocznej – pwd. Magdaleny Drożdż, była uczennicą drużynowej, a przyprowadziła na zbiórkę swojego synka, który też jest już harcerzem (świadczył o tym jego mundur) i to jest budujące. Na sali znajdował się też ojciec drużynowej i z satysfakcją można stwierdzić, że spotkanie czterech pokoleń jest dowodem naszej ciągłej i ustawicznej pracy nad sobą i pracy dla środowiska.