Mimo, że uczestników pikiety było niewielu (około 10 osób), to robiąc duży hałas przy użyciu megafonów, starali się za wszelką cenę zamanifestować swoją obecność a tym samym paraliżować pracę urzędu, bo też trudno pracować, kiedy ktoś przez cały dzień wrzeszczy pod oknami przez megafon.
   Pikietujący dużo uwagi poświęcili Wójtowi Gminy, cytując obszerne fragmenty mojego poprzedniego artykułu z wymownym i budzącym wiele kontrowersji tytułem „Putinologom mówimy – poszli won!", który jak widać bardzo ich „zabolał". Z ich wypowiedzi i komentarzy jednoznacznie wynikało, że woleli by współpracować z Putinem, który dba o interesy Rosjan, niż z Wójtem, który nie dba o interesy mieszkańców gminy.
   Kilka godzin później dotarła do nas tragiczna informacja o zestrzeleniu malezyjskiego samolotu pasażerskiego przez prorosyjskich separatystów. Niemal cały świat obarcza winą Putina za ten terrorystyczny akt, w którym zginęli niewinni ludzie. Te tragiczne wydarzenia na wschodzie Ukrainy (mam tutaj na myśli zarówno zestrzelenie samolotu jak również utrudnianie dostępu do miejsca tragedii oraz niszczenie dowodów tragedii) uwiarygodniają zarówno wymowę mojego pierwszego artykułu i weryfikują ocenę tragedii smoleńskiej oraz mam nadzieję, że wreszcie otworzą oczy przywódcom zachodnich państw, którzy dotychczas wobec Putina prezentowali postawę niemotów co to dużo mówią ale nic nie mogą. Z jednej strony krytykowali działania Rosji a z drugiej robili z nią interesy i przy każdej okazji fotografowali się z Putinem.
   Na drugi dzień po pikiecie, dwóch jej uczestników pojawiło się w sekretariacie naszego urzędu, składając wniosek w sprawie udziału w sesji Rady Gminy. Ponieważ byłem w tym czasie w sekretariacie, uczestnicy pikiety zwrócili się do mnie z apelem, abym z nimi nie walczył ale współpracował. Nie wiem, czy tragedia na Ukrainie odmieniła ich postawę, czy coś innego ale widzę, że brak im konsekwencji, skoro jednego dnia krzyczą, że wolą współpracować z Putinem niż w Wójtem a drugiego dnia zachęcają mnie do współpracy. Ja w odróżnieniu do nich, nie zmieniam swoich poglądów z dnia na dzień. Dla mnie tak jak dotychczas są intruzami, którzy zamiast zabrać się do pożytecznej pracy, przeszkadzają w pracy innym. Zgłaszają pomysły organizacji referendum w sprawie poszukiwań gazu łupkowego, spotkań z mieszkańcami i przedstawicielami PGNiG oraz firmy Chevron. Dla mnie jednak protestujący nie są partnerami do współpracy, dlatego też nie mam zamiaru spełniać ich zachcianek. Jeżeli mieszkańcy gminy zgłoszą potrzebę spotkania z przedstawicielami firm poszukujących gazu łupkowego lub ekspertami, którzy w sposób profesjonalny i obiektywny przedstawią zarówno korzyści jak i zagrożenia z wydobywania gazu łupkowego, to oczywiście jestem gotowy to zrobić. Natomiast nie będę zapraszał ludzi o których niewiele wiem – ile klas skończyli, czyje interesy reprezentują, kto ich finansuje i jakie mają cele.
   W czasie czwartkowej pikiety, jej uczestnicy koncentrując się na krytyce Wójta, starali się szukać wszelkich możliwych argumentów, które mogły by świadczyć, że gmina jest źle rządzona. Takich argumentów prawdopodobnie dostarczyła im jedna turystka, która jak podkreślali kilkakrotnie poparła ich protest i skrytykowała Wójta, za to, że nie buduje ścieżek rowerowych. Szkoda tylko, że zarówno turystka jak i uczestnicy pikiety nie zainteresowali się inwestycjami, które aktualnie gmina realizuje. W partnerstwie z powiatem, przy udziale środków pozyskanych z Ministerstwa Infrastruktury ( ponad milion złotych) modernizowany jest odcinek drogi powiatowej Susiec – Huta Szumy ( Rebizanty). W ramach realizacji tego projektu, którego wartość wynosi 2 600 000 zł z czego udział gminy to 1 200 000zł, wybudowana zostanie ścieżka rowerowa oraz utwardzony kostką parking w miejscowości Huta Szumy. Ścieżka rowerowa zostanie również wybudowana jeszcze w tym roku przy drodze gminnej Paary – Huta Szumy. Zarówno te jak i wiele innych ważnych dla rozwoju nie tylko naszej gminy ale również całego regionu inwestycji ( budowa Muzeum Pożarnictwa w Oseredku, zagospodarowanie zalewu w Majdanie Sopockim ) możemy realizować między innymi dzięki większym dochodom jakie gmina osiągnęła z podatków naliczonych od gruntów dzierżawionych przez firmę Chevron, która zamierza poszukiwać gazu w okolicach Oseredka i Nowin. Dziwi mnie również to, że komuś przeszkadza wykonanie otworu w ziemi o średnicy 25 cm a nie przeszkadza czy wręcz domaga się budowy kilkukilometrowej ścieżki rowerowej z asfaltu lub kostki brukowej. Jeżeli ktoś chce bronić środowiska naturalnego to może powinien chodzić i jeździć po piasku. Odnoszę wrażenie, że wielu ludzi zwłaszcza z dużych miast, chciałoby zrobić tutaj skansen po to, żeby mogli sobie przyjechać na dwa tygodnie i odpocząć od miejskiego zgiełku. Ale nie są chyba świadomi, że tutaj mieszkają i żyją ludzie, którzy mają takie same potrzeby jak oni, że chcą jeździć samochodami, mieszkać w domach z łazienkami oraz zapewnić swoim dzieciom dobre warunki do nauki i rozwoju.
   Jeżeli w Gminie Susiec nie ma dobrych warunków do wypoczynku to może pikietujący skierują turystów do Gminy Grabowiec, gdzie od ponad roku trwają protesty skierowane przeciwko poszukiwaniom gazu łupkowego. Następnego dnia po pierwszej pikiecie jaka odbyła się u nas, zadzwonił do mnie jeden z mieszkańców Gminy Grabowiec, który po przeczytaniu artykułu w Tygodniku Zamojskim, w którym jasno określiłem swoje stanowisko w sprawie poszukiwania gazu, informując mnie, że kilku mieszkańców jego miejscowości chciałoby ze mną porozmawiać i ujawnić kulisy wszystkich działań jakie miały miejsce w Żurawlowie. Pojechałem tam jeszcze tego samego dnia i zobaczyłem rozgoryczonych ludzi, którzy jak sami powiedzieli dali się wciągnąć w protesty, które jak obecnie oceniają nie służą mieszkańcom gminy ale jedynie wąskiej grupie ludzi. Z grupy około 100 mieszkańców, którzy uczestniczyli w proteście na początku – obecnie pozostaje około 15 osób i są to w zasadzie trzy rodziny.
Moi rozmówcy, którzy w ciągu dwóch dni zebrali 500 podpisów mieszkańców popierających działania związane z poszukiwaniem gazu, twierdzą, że teraz ludzie modlą się, żeby Chevron wrócił – upatrując w tym szansę rozwoju gminy, realizacji wielu potrzebnych inwestycji od poprawy połamanych dzisiaj dróg poczynając na znalezieniu pracy kończąc. W ich ocenie mała grupa mieszkańców, wywierając presję narzuca wolę większości, stwarzając wrażenie wielkiego protestu - czego obrazem mogą być wypowiedziane słowa przez jednego z organizatorów po wizycie znanego polityka: „Koniec cyrku – rozejdźcie się do domów". Jednemu z mieszkańców gminy, który wydzierżawił grunty rolne firmie Chevron, nieznani sprawcy (chociaż sam rolnik w rozmowie ze mną powiedział, że domyśla się, kto to zrobił) przy jego posesji powieszono plakat z napisem „NIE CHCEMY DO GAZU" i zapalono znicze. Mieszkańcom gminy żyje się bardzo ciężko, trudno związać przysłowiowy koniec z końcem i jak mówią: „Skoro nie ma pracy to choćby siąść i płakać".
Sołtys wsi, którego odwiedził o godzinie 23:30 (co jest zdarzeniem wyjątkowo wymownym) eurodeputowany z Francji nie przystał na złożone mu propozycje w zamian za powrót do protestu, uzasadniając to tym, ze interesuje go tylko i wyłącznie uczciwa praca.
   Jako psycholog (mam taką specjalizację wojskową) uważnie przyglądałem się moim rozmówcom i muszę przyznać, że ich zatroskane i zmęczone twarze oraz spracowane dłonie uwiarygodniały wypowiadane słowa w przeciwieństwie do protestujących poprzedniego dnia w Suścu młodych ludzi z modnymi fryzurami i wypielęgnowanymi rękami, które widać, że nigdy nie zhańbiły się fizyczną pracą.
W związku z tym, że tytuł artykułu odnosi się do prezydenta Rosji, wypada przywołać go raz jeszcze na zakończenie. W prawdzie nie wiem czy protestujący (pikietujący) u nas mają coś wspólnego z Putinem czy tylko im imponuje, to przyznam, że ich postawa przypomina mi postawę prezydenta Rosji, który twierdzi, że jest orędownikiem pokoju i przyświecają mu szlachetne cele, tylko wszyscy dookoła są źli.

Franciszek Kawa